syrenka

Wakacje są. W związku z tym warszawskie przedszkola funkcjonują rotacyjnie. Na szczęście przez pierwsze dwa tygodnie lipca działało nasze rodzime. Pojawiło się tam sporo dzieci ne znanych na wcześniej - z innych placówek. I jedna z takich "napływowych" dziewczynek została muzą naszego dziecka.

Kilka dni temu, jak poszliśmy odebrać Piotrka, pani dyrektor poinformowała nas, że Piotrek sie zakochał. Trochę mi zazgrzytało to określenie, tak jakby prześmiewczo. Wiem, zę pani dyrektor nie miała nic takiego na mysli, to bardzo sympatyczna osoba, życzliwa dzieciakom, ale nie spodobało mi sie i już. Piotrek przedstawił koleżankę, przytulił ją na pożegnanie i poszliśmy.

Od tego czasu gada o niej w kółko. nazywa ją "syrenką".

A ja sie zastanawiam, co będzie za parę lat. Pietruszek naprawde potrafi byc czarujący, zauważa detale garderoby, zmiany fryzury...

Wczoraj pomalowałam sobie paznokcie u nóg, to usłyszałam:

- o, pomalowałaś paznokcie, jak prawdziwa dziewczynka (!!!!) - zatchnęło mnie, po pierwsze mam wrażenie że JESTEM prawdziwą dziewczynką (no, może dziewczyną, bez przesady), a po drugie na tę spostrzegawczość.

CHociaż to ostatnie nie powinno mnie dziwić. Kiedyś wracaliśmy ze spaceru z psem. Naprzeciwko sżła pani w takiej samej bluzce - musiałyśmy kupić obie na okolicznym bazarku.

Piotrek z dużej odległości kwiknął:

- Mama, patrz, pani ma taką bluzkę jak ty!!!!

Facet, który takie rzeczy dostrzega, to jest skarb. Nie przywykłam do tego, zwłaszcza mój własny ojciec nie nie rozpieszczał w tej materii. Ten to na typowo babskie pytanie o suknię ślubną panny młodej potrafi odpowiedzieć - no, biała. A dalsze szczegóły? - nie wiem, goła nie była, a czy to ważne????

Fajny facecik nam rośnie.

Korekta po rozmowie z mamą:

Tata na pytanie o suknię ślubną od razu stwierdził - jakąś miała, goła nie była. Nawet kolor nie był wart wzmianki. Faceci....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kanon muzyczny

Z serii świątecznych atrakcji

ludzie są różne...