Ptasi budzik
Okna mamy od wschodu. Robi sie oraz cieplej - otwarte, nie tylko rozszczelnione okne od dawna jest juz koniecznością. Słońce wschodzi coraz wcześniej - ptaszyska również. I drą dzioby głośniej niż nasz budzik. Podsumowując powyższe - pobudka coraz wcześniejsza, bo sie spać nie daje. Sobota - już pisałam, po dłuższym wylegiwaniu sie wstałam o 7.15. Niedziela - Pyton przyszedł z pytaniem o wstawanie o 6.45. Trochę na to sami zapracowaliśmy, bo planowaliśmy poranna wizytę w Łazienkach, jeszcze przed mszą na 11. Nie ma jeszcze upału, wiewiórasy i ptactwo nieprzekarmione i nie chowa sie przed słońcem po krzakach. Fajnie było. Dziś - jak popatrzyłam na budzik po raz pierwszy, to była 4.55.... Porażka. Przysnęłam jeszcze, ale i tak wstałam o 6.15. Ciekawe, co będzie dalej. Chociaż nie, wcale nie jestem ciekawa. Wolałabym jeszcze spać o tej porze, bo po południu Pyton i tak będzie przerażająco aktywny a mnie znowu zetnie....