Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

hipokryzja en bloc

Wczoraj podczas zakupów trafiłam na kolejną perełkę do kolekcji Cudacznych Nazw Spożywczych. Ser żółty Hipokryta blok. Nawet dobry ten hipokryta, z orzeszkami... NIe sądziłam, ze kiedykolwiek będę chwalić hipokrytę :))))

aliexpress

Bardzo sobie chwalę to chińskie allegro. Ostatnio podobno po fb ktoś się pultał, że to dla buraków, cebulaków czy innych warzyw, bo chińskie badziewie i takie tam, ale mam to w nosie. Po pierwsze, nic nikomu do tego, co i gdzie  kupuję, dopóki sa to legalne produkty legalnie kupowane. A po drugie - masa przedmiotów, które mogę kupić w Polsce też pochodzi dokładnie z tego samego źródła, tylko dochodzi jeszcze pośrednik, albo i kilku. Tyle różnicy. Ostatnio zakupiłam tam większą paczkę łat do naprasowania na spodnie. W pasmanterii kosztują 7 zł za parę, a ja kupiłam za 3 dolary z kawałkiem zestaw 4 par łat w różnych kolorach. Zamówilam sobie trzy takie zestawy i na jakiś czas będę miała spokój.... Dopadłam tam również kamienie, zwane różnie - szmaragdem Nilu, nocą Szanghaju, zielonym piaskiem pustyni... 1/3 polskiej ceny, a sznury dokładnie takie same, identyczne 37 kulek na sznurku....  Oczywiście, ze czasem trafi się badziewie, ale sumarycznie  - bardzo warto. Wracam do szycie łat

następny astmatyk

Żeby nie było za lekko, oprócz chorego Piotrka kaszleć i przyduszać się zaczął też Bramsel. Skorzystałam z okazji, że moi rodzice byli ze swoim psem u weterynarza i pojechałam do nich - doszłam w końcu do wniosku, że pora na zmianę nadwornego weta.  Nowa pani dr rzeczywiście robi bardzo dobre wrażenie, staranna, dokładna, od razu trzasnęła rtg kiciusiowi  I po wszelkich badaniach stwierdziła, że ma zapalenie oskrzeli ale podłożem prawdopodobnie jest astma. I zaleciła kotu nebulizacje... No niech ja na księżyc nie polecę, następny w kolejce!!! Astmę po mamusi odziedziczył zapewne (czyli po mnie, jakby ktoś nie skumał), nebulizator chodzi już prawie 24h na dobę, cztery osoby w kolejce, z czego Grzesiek dwa razy dziennie po dwa leki. To jeszcze będzie do tego kot. I zastrzyki znowu w kocie futerko będę trzaskać...  Nie nudzę się przed świętami, oj nie.

zdechlak

Dzieci znowu zastanawiają się, czy się rozchorować. Grzesiek się trzyma, chociaż po południu (zwłaszcza po przedszkolu) mówi basem, ale Piotrek padł całkiem.  I na niego jestem zła. Tłumaczyłam jak chłop krowie w rowie, żeby nosił czapke na głowie a nie w kieszeni, żeby wkładał kurtkę... Nic z tego. Wiem, że to taki wiek i wszystkie dzieciaki przechodzą przez tą głupią fazę, ale szlag mnie trafia. Howgh!

wakacje

Zrobiłam sobie wakacje, bo już naprawdę musiałam odpocząć. Wyjechałam na jedną noc do rodziców. (na drugi koniec Ursynowa, całe 4,5 k, od domu). Na dłuższy urlop raczej  się nie zapowiada.

opowiadania

Sklep w Kropki co roku ogłasza konkurs na książeczkę dla dzieci. W zeszłym roku wysłałam kilka historyjek i nawet przeszłam przez pierwsze sito (czyli mój tekst znalazł się wśród 100 wybranych z paru tysięcy do kolejnego etapu). Oczywiście na tym się skończyło, nagroda jest jedna i nie ja ją wygrałam.  Nie szkodzi. Teraz postanowiłam spróbować raz jeszcze, wykopałam stare historyjki  i zaczęłam je sobie czytać. I jestem pełna podziwu dla samej siebie, że się tak nieskromnie poklepie po plecach! nawet nie pamiętałam, że to było takie fajne. Aż się zastanawiam, czy pchać się na konkurs Sklepu w Kropki, czy może spróbować to po prostu wysłać do jakiegoś wydawnictwa? Chociaż w sumie mogę zrobić jedno i drugie, jeśli nie wyjdzie w konkursie to podać dalej. A przez ten czas jeszcze trochę dopisać.  Fajnie jest znowu pisać. Dawno nie miałam okazji stworzyć żadnego dłuższego opowiadania i ze zdumieniem odkryłam, że trochę mi tego brakuje. Większość z moich pomysłów nigdy nie wyszła poza ramy

zaproszenia

Co jakiś czas pojawiają się komentarze  z zaproszeniami na blogi.  Rozumiem chęć znalezienia czytelników, ale jakoś tak... nieswojo się czuję, gdy widzę tylko zapraszam na bloga [adres]. ani cześć, ani me, ani be, ani kukuryku, po prostu wpadł, wrzucił reklamę i uciekł.  Może ja jestem dziwadło (nie, nie może, na pewno ), ale jednak oczekiwałabym jakiegoś słowa komentarza, dlaczego akurat u mnie takie zaproszenie - bo ktoś do mnie zagląda, czyta, spodobało mu się to, co piszę i myśli, że może spodoba mi się to, co znajdę u niego. A tak... mam poczucie, jakby ktoś mi wrzucił do skrzynki ulotkę reklamową. Niechcianą, niepotrzebną, mimo naklejki, żeby nie wrzucać reklam. I prawdę mówiąc w takiej sytuacji zazwyczaj tam nie zaglądam. 

dzień kobiet

Zazwyczaj po prostu pomijam go milczeniem - jeśli faceci doceniają i szanują kobiety tylko przez jeden dzień w roku, to w ogóle szkoda komentować. Tym razem nie mogę nie docenić Węża Starszego. Majorek poszalał. Posprzątał swój pokój i kuchnię, zamiótł całe mieszkanie  (czego nie znosi), umył podłogę w kuchni i korytarzu, sprzątnął toaletę, wyniósł śmieci, puścił zmywarkę, poskładał pranie,  wymienił zawartość  i umył kocią kuwetę, ugotował zupę i kupił mi śliczne kwiaty. Sam z siebie, bez żadnych sugestii z zewnątrz. dziękuję, synku. Dobra robota, kochanie :)

nadsprytny pracodawca

Zmieniłam pracę. generalnie robię to samo, co wcześniej, ale teraz na umowę o pracę a ni na zlecenie. W związku z tym kazano mi zrobić badania pracownicze - normalka. Rtg płucek - a proszę bardzo, morfologia - też się przyda sprawdzić od czasu do czasu, i tajemniczo brzmiące nosicielstwo. Nie wiedziałam z początku, co mianowicie miałabym nosić albo nie nosić, (okazało się, że salmonellę), i zaniepokoiło mnie tłumaczenie w firmie, że to badanie robi się raz na całe życie, więc płacę za to sama, bo mi się przyda i w innych firmach w przyszłości. Pogrzebałam w przepisach, wspomagana przez Skorupiaka i wyszło mi, że nie ma siły, pracodawca sobie życzy, pracodawca płaci. Ja bez tych badań żyłam długo i szczęśliwie, nie są mi do niczego potrzebne, to oni wymagają. Panie w firmie najpierw tłumaczyły, że nie, firma płaci za lekarza medycyny pracy a za to nie, ależ skądże znowu i w ogóle wcale że nie. Uzbroiłam się zatem w stosowne przepisy i  interpretacje prawników i pokazałam co trzeba. Pa

Szczerbatek

Piotrkowi zęby lecą jeden po drugim. Co chwila przychodzi z informacją, że kolejny trzonowy się kiwa, po czym następnego dnia kładzie mi na biurku. Już chyba ze cztery albo pięć ostatnio poleciało. Wróżka Zębuszka ogłasza kryzys finansowy!!!!

wieczorne czytanie

Grzechot ma zdecydowane poglądy na temat wieczornej lektury. Po pierwsze - ma być. Jej brak jest najcięższą z możliwych kar. Po drugie - wybiera, co czytamy danego dnia. Ma swoje ulubione książki, które męczy codziennie tygodniami, aż lektor ma serdecznie dosyć. Ma to co prawda ten plus, że można się nauczyć na pamięć i równolegle grać w diamenty, ale... Ostatnio najukochańszą książką jest niewielkie dziełko, które Wąż przyniósł z przedszkola, traktujące o segregowaniu śmieci. Cel szczytny, obrazki mogą być, ale sam tekst.... Rymy toporne do nieprzytomności, pisane okołojedenastozgłoskowcem - około, bo czasem jest dziesięć, czasem dwanaście. Zwierzęta z zoo, podpowiadają, gdzie ktoś popełnia jakieś błędy związane z segregacją śmieci, a dwójka rodzeństwa mądrzy się i poucza każdego, kogo dopadnie. A na zakończenie, cytuję "zabrzmiał piękny głos pawia", bo wszystkie dzieci we Wrocławiu wiedzą, które śmieci gdzie wrzucać.  Nie wiem, czy autor tego dzieła kiedykolwiek słysza