35... już?
Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem, kiedy to przelecialo, w końcu całkiem niedawno bylam w liceum, wkurzałam polonistę tekstami, że po co mi mąż i dzieci - nie dlatego, że tak myslałam, ale on sie fajnie wściekał... Niedawno łaziłam z przyjaciółmi po różnych krzakach i górach, a teraz ci przyjaciele mają już dzieci w liczbie mnogiej. Niedawno czułam się małolatą... i nadal sie tak czuję, a według metryki już mi ten zaszczytny tytuł za cholerę nie przysługuje. Mam kaca moralnego, i czuję się staro. Wynika to głównie z faktu, że jestem zwyczajnie zmęczona, niedospana i mam dość wszystkiego. Marzy mi sie, zę będe mogła pospać spokojnie do 10 - nic z tego, albo musze odprowadzić Pietruszka do przedszkola, albo tenże Pietruszek włazi na nas w łóżku i kwiczy: - Mama, budź się, tata budź się!!!! - i nie zawsze jest tak uprzejmy, zeby poczekać z tą pobudką do 9... Zostawienie małżonkowi porannych rozrywek z Piotrkiem tez jest raczej niezbyt wykonalne - małżyk jest typową sową, wieczore