Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

w biegu

Udało mi się dopaść komputera na chwilę, więc korzystam. Informacje w skrócie: Pracuję i dobrze mi z tym, chociaż to ciężka fizyczna harówa czasami. Ale dająca mnóstwo satysfakcji. Jakiś czas temu znalazłam konkurs literacki na książeczkę dla dzieci i wysłałam tam kilka opowiadań, które wymyśliłam dla Grzesia. Dziś dostałam maila, że przeszłam pierwsze sito (z kilku tysięcy zgłoszeń wybierają setkę, nad którą będa dalej myśleć). Hurra, nawet, jeśli nie wygram, na co nie liczę, to i tak wskoczenie do pierwszej setki z kilku tysięcy prac to sukces. A poza ty nic na działkach się nie dzieje, a raczej dzieje jak zwykle. Pędzę do kuchni, bom głodna straszliwie!  

rywalizacja

Chłopaki dzisiaj dały nam w kość bardzo, tak że postanowiliśmy się ich pozbyć  - nocują u moich rodziców. Inaczej chyba bym w końcu zamordowała jednego i drugiego. Grzesiek, oprócz innych standardowych wrzasków uskutecznia licytowanie się z Piotrkiem - kto pierwszy, lepszy, wyższy, mądrzejszy, cokolwiek. Przy wsiadaniu do samochodu też. NIe zdzierżyłam i zjadliwie stwierdziłam, że powinien sie nauczyć przegrywać bez krzyków i płaczu. Tyle tytułem wstępu. Przed jazdą Skorupiak zaczął podpuszczać Grzesia na kolejną rywalizację - tym razem który z nich szybciej zaśnie, Skorupiak Cczy Grzechotnik. Bo Skorupiak jest już taaaaki zmęczony, oczy mu się same zamykają, a Grześ gada, bryka - to pewnie tata wygra. I Grzesiek to łyknął jak pelikan. Po drodze już meldował, że jest bardzo senny, oczka ma takie maciupcie, całkiem maciupcie ;). (Więc, mości książę, wy to coś złapcie. Albo w ogóle coś zróbcie!) Na miejscu przebrał się w piżamkę, jeszcze musiał doczekać aż Duży skończy rozmowę w po

błaszczaki

"błaszczaki" - zwroty i sformułowania opisujące skomplikowane problemy, w sposób pozbawiający złudzeń, co do wiedzy i inteligencji autora Piotr Najsztub podsumował ministra B. krótko, celnie i przepięknie!

nowe życie

No to, Drodzy Państwo, zaczyna się. Nowa Droga Życia. W ciągu najbliższych dwóch dni powinnam dostać konkretne parametry i zapewne od poniedziałku ruszam do pracy. Tak nieco bardziej szczegółowo, to od dawna myślałam o pracy w sektorze senioralnym, ale bałam się zaczynać nie mając zielonego pojęcia o podstawowej, bezpośredniej opiece. Teraz już jestem znacznie mądrzejsza, pojęcie mam i od razu mi lepiej. Jestem opiekunem osób starszych i niesamodzielnych. Plany mam dosyć dalekosiężne, łącznie ze studiami podyplomowymi z okolic gerontologii/geriatrii, ale to trochę później. Na razie wracam na rynek pracy, przestanę czuć się jak nikomu niepotrzebny pasożyt, wyjdę do ludzi innych niż przedszkolanki, doktorek i pani w sklepie i jeszcze będę miała jakąś dodatkową kasę. Może nawet sobie zafunduję jakąś przyjemność na to konto? Demografia jest, jaka jest, więc raczej pracy mi nie zabraknie. Jestem Kobieta Pracująca i żadnej pracy się nie boję!   A z tego entuzjazmu do życia zaczęłam s

Plan na przysżłość

Muszę nauczyć Grześka czytać, i to jak najszybciej. Wiem, ma tylko cztery lata, będzie sie nudził w szkole, bla bla bla. Otóż nie będzie sięnudził w szkole, bo go zamorduję znacznie wcześniej, jeśli nadal będzie mi w dni świąteczne przyłaził  i stawiał mnie na nogi przed godziną szóstą rano!!!!! Z Piotrkiem było to samo, jak zaczął czytać, to wreszcie przestał rozrabiać  o świcie. No to do roboty!

nowa świecka tradycja

Zwyczaje świąteczna jak wiadomo są różne. Jedne przechodzą z pokolenia na pokolenie, inne są regionalne, a jeszcze inne - tylko domowe. U nas też powstał taki domowy zwyczaj świąteczny, połączony z tradycyjną potrawą. Chorujący Grzesiek, który dostaje antybiotyk. Nie podoba mi się!!!!

wiosna na całego!

Widziałam dziś bociana! Dwa tygodnie temu spotkałam jeża, różne robactwo wyłazi spod ziemi, magnolie kwitną, zaraz będą krategusy, u mamy niezapominajki też już otwierają błękitne oczka... Świat jest piękny!

święta blisko, więc....

... Grzesiek jest chory. Zaczęło się w czwartek, przylazł w środku nocy do nas do łóżka, gorący jak piecyk. Zmierzyłam - 38,9. Nosz niech to licho, ja mam na parę godzin egzamin, Skorupiak też jakieś pilności pracowe, a ten się do przedszkola zdecydowanie nie nadaje. Dzięki rodzicom udało się jakoś ogarnąć sytuację, ja pognałam niewyspana na egzamin, udało się przełożyć oblewanie kursu na inny termin, wszystko w galopie i z wywieszonym ozorem. Synku kochany, proszę, daruj już sobie, ta płyta jest zdecydowanie ograna. Chociaż raz na święta bądź zdrowy...

porządki przedświąteczne czyli dwa w jednym

Wiosna przyszła, czas posprzątać po zimie i przed świętami. Pogoda piękna, wyjście na dwór kusi, zwłaszcza młodszą część rodziny, co stoi w zdecydowanej kolizji z matczynymi uwagami tyczącymi się porządków. Nawet jeśli chodzi tylko o sprzątnięcie własnego pokoju Potomka. No i Potomek Starszy się doigrał. Miał już zapowiedziane i się doczekał. Pokój posprzątał mu tatuś. Dokładnie posprzątał, bardzo dokładnie nawet. Zniknęło mnóstwo rzeczy, nie tylko brudne skarpety i gacie walające się wszędzie, ale również aktualnie czytane książki (oraz kluczyk do biblioteczki), ładowarka do telefonu, plecak z apteczką i różnymi ukochanymi przydasiami wyjściowymi, łamigłówki i tysiąc innych skarbów. Nie wyrzuciliśmy tego oczywiście, nie jesteśmy tak okrutni. NIe mówiąc o tym, że przynajmniej część trzeba by odkupić, taką na przykład ładowarkę. Zostało pochowane. A odzyska - jak odracuje.... Ładowarki brakowało najbardziej, w rezultacie Piotrek ma ją  już z powrotem, a ja mam umyty cały dolny ciąg