hiszpański macho
Postanowiłam dać odpocząć szarym komórkom i dla odmiany poczytać coś całkiem głupiego. Wpadło mi w ręce jakieś romansidło. Czytam i się wściekam. Czy naprawdę Hiszpanie są takimi durniami myślącymi tylko o jednym i nie przyjmującymi do wiadomości cudzych poglądów/planów/chęci???? Normalnie szlag mnie trafiał, pan sobie życzy do łóżka, pani grzecznie się zgadza, pan każe spakować się i przenieść na stałe do innego kraju - pani ma opory, ale pakuje manatki, bo pan chce mieć stały kontakt z dzieckiem, o którego istnieniu nie wiedział do dnia poprzedniego, pan zarządza ślub nie dopuszczając do głosu wybranki, która o dziwo ma wątpliwości.... nosz jasny gwint, z takim facetem nie da się wytrzymać kwadransa. Despota, autokrata i przemądrzalec. Muszę pogadać z żoną kuzyna - ona jest Hiszpanką. Może -oby - to tylko stereotyp powielany przez niedokształconą autorkę. Jedynym powodem, dla którego doczytałam do końca jest fakt, że autorka urozmaica akcję wtrętami po hiszpańsku. Uczę się tego