czy to wstyd być dobrym człowiekiem?
Tak mnie naszło na wydumki. Przypomniała mi sie garść scenek z różnych miejsc, do tego nałożył sie artykuł o owolontariacie, w którym moją uwagę przykuło jedno zdanie: "Koledzy uważają mój wolontariat za dziwactwo." I zaczęłam się zastanawiać, jak to jest, że jesli komuś sie coś stanie w miejscu publicznym, to na stado gapiów można liczyć bez pudła. Na to, żeby ktoś z nich się ruszyl i pomógł - już nie za bardzo. Taka zwykła pomoc drugiemu człowiekowi czasem w naprawdę niewielkiej sprawie - jakoś nie pasuje bliźnim do mebli. Mam wrażenie, że sie wstydzą, że ktoś może ich zobaczyć - w trakcie czego? - bycia Człowiekiem? Jedna ze scenek - stoimy zs Skorupiakiem w korku na wiadukcie w centrum Warszawy. Na sasiednim pasie starsza pani w jakimś małym cinquecento czy czymś w tym guście usiłuje zapalić silnik. No zgasł, paskud jeden i kicha. Pani jest starsza, sama, stoi jeszcze lekko pod górkę - nie ma siły, nie poradzi. Korek jest i bez tego, jak jeszcze zablokuje jeden pas -