Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017

muzykalni są

Muzykalne te moje chłopaki się zrobiły. Jeden słucha niepodległościowych, żurawiejek i innych ułanów spod Somosierry. Drugiemu się na szanty zebrało i raczy mnie Hiszpańskimi dziewczynami i szkunerem I`m alone. Chyba sobie puszczę jakąś arię operową, będzie pasowało.

cmentarnie

Niedługo Wszystkich Świętych. Naród tłumnie ruszy na cmentarze korkując miasto i  wywołując zgrzytanie zębów nieszczęśników mieszkających w okolicy. Objuczeni wieńcami prawdziwymi, sztucznymi i mieszanymi, ładnymi i całkiem paskudnymi oraz nieprzeliczonymi zniczami różnej (oj, bardzo różnej) urody będzie demonstrował pamięć o bliskich. A ja się zastanawiam, ile z tych osób bywa na cmentarzu o innych porach roku, ile zadbało o swoich bliskich przed śmiercią a nie dopiero po. Kto przynosił chorej mamie, babci czy dziadkowi herbatę, czytał gazetę, zmieniał pieluchę, opowiadał o różnych drobnych sprawach? Kto wreszcie trzymał umierającego za rękę?  Obecnie panuje powszechny lęk przed śmiercią. Mamy być piękni, zawsze młodzi i sprawni, zdrowi. Starość jest nieestetyczna, niemedialna, nie mieści się w naszym pośpiesznym trybie życia, więc często najłatwiej jest oddać babcię do szpitala/domu opieki, cokolwiek, i zapomnieć o problemie. Zdaję sobie sprawę, ze opieka w domu nad chorą osobą je

Wąż telefoniczny

Rozmawiamy z Piotrkiem o różnościach, między innymi o zachowaniu Grzegorza, który znowu przyłożył koledze w przedszkolu.  - Synku, to tak działa, że jak ty dokuczasz Grześkowi, to on to potem przekazuje dalej  i dowala innym, tobie, nam, to jest jeszcze Wąż o Bardzo Małym Rozumku... - Drut telefoniczny. - ????? - zbaranieliśmy oboje ze Skorupiakiem, bo jakoś nijak nie pasowało do dotychczasowych wątków.  - Grzesiek. Wąż - długi  i prosty, przekazuje dalej - całkiem jak kabel. Coś w tym jest. Drut o Bardzo Małym Rozumku. Wąż Telefoniczny.

kocie, musiałeś?....

No to się kocisko dorobiło. Dwa tygodnie temu BramKot zaczął kaszleć. Zabrałam go do weterynarza - akurat nie było naszego ulubionego doktora, tylko jakaś nowa dziewczyna, osłuchała, obejrzała, posprawdzała temperaturę, oczy, uszy, zęby, brzuszek - słowem, wymiętosiła całego kota sprawdzając co się da. Uznała, że jest ok. Dwa dni później nadal kaszlał, pojechaliśmy znowu. Doktorek osłuchał, zaniepokoil się solidnie, kazał zrobić rtg płuc. Diagnoza - śródmiąższowe zapalenie płuc, jakiego dawno nie widział. Obecnie leci trzeci tydzień antybiotyku, bo jeszcze nadal coś mu szeleści w płucach - delikatnie, ale jednak.  Oznacza to tyle, że codziennie musze kotka skrzywdzić, zastrzyk zrobić, a co parę dni na kontrolę. I tak dobrze, że można w ten sposób, bo nie wiem, jak byśmy to ogarnęli z codziennymi wizytami, gdy mam dyżury po 24 h i zabieram samochód. A do tego koteczek zarobił szlaban na wyjścia na dwór. Aż do wiosny.

Sposób na mamusię

- Mamo, urodzisz nam dzidziusia? - zapytał po raz kolejny Grzesiek. - Nie ma mowy, synu - odparłam, jak już wiele razy wcześniej. - Ale może jednak urodzisz, będzie fajnie. - próbował przekonywać. - Nie, robaczku. - To w takim razie sam zrobię dzidziusia - rozwiązał problem Potomek. Byle nie za wcześnie.....

nastolatek

No to mamy w domu nastolatka, już całkiem oficjalnie. Żadne tam "prawie", "zaraz" - nie ma siły.  Dziś o 8.15 Piotrek skończył 11 lat. A mi się zrobiło jakoś mokro w okolicach oczu - tak niedawno patrzyłam na porodówce w te poważne, granatowe ślepka, albo delikatnie głaskałam maleńką łapkę leżącą na mojej piersi... Wszystkiego najlepszego Wężu Starszy, bądź dalej tak fajnym facetem jak jesteś!!! I przy okazji pociechy z mamusi ci życzę ;)   Ale to leci szybko...

na koty można liczyć

Niedziela.  Do pracy dopiero jutro. Dzieci śpią, do tego - o cudzie! - każde we własnym łóżku. Godzina szósta rano - bimbanie zegara, słucham z miłą świadomością, że dziś, wyjątkowo, o tej porze nic nie muszę. Już muszę.  Właśnie w kuchni rozlega się łomot, brzdęk a następnie słychać kapanie wody. Rumpelek postanowił się napić z ludzkiego dzbanka..... Czemu nie pasuje im woda w kocich miseczkach, nie mam pojęcia, ale tak czy inaczej mam dzbanek do wyrzucenia. I czystą podłogę. Tylko dlaczego tak wcześnie rano, nie mógł trochę poczekać????

sukces 11

Pochwalę się, a co. Po czterech miesiącach przepracowanych na zleceniu szef zaproponował mi przejście na etat, piejąc do tego pochwały na temat mej skromnej osoby. Pochwały wynikające zarówno z własnej oceny moich działań, jak i opinii seniorów, którymi się zajmuję. Nie powiem, miło mi się zrobiło. Jakby się ktoś nie zorientował, to eufemizm wszechczasów, jak już znalazłam się w miejscu odosobnionym (czyli w samochodzie, z dala od ludzi), to triumfalnie zawyłam do księżyca. Dobra, do słońca, bo na księżyc było za wcześnie. Jeszcze zobaczymy, jakie będą dokładnie warunki, ale nie sądzę, żeby finansowo było gorzej niż to, co zarabiałam na zleceniu, a co etat to etat. Najśmieszniejsze jest to, że w rezultacie ląduję na stanowisku, o które się starałam rok temu, zanim się dowiedziałam, że już jest zajęte. Parę miesięcy później zaczęłam pracę w obecnej agencji, skąd po jakimś czasie dostałam zlecenie właśnie do miejsca, gdzie chciałam pracować wcześniej. Jak się czegoś bardzo chce i o

kolejny maraton 12

Ach, jak ja lubię, gdy dzwoni telefon o 6.30. Ja już odliczam godziny do końca swojej zmiany w pracy (po 24 męczących godzinach, z których przespałam w sumie 3,5 w odcinkach), a koleżanka, która miała mnie zmienić informuje, że jest chora i nie przyjedzie. A druga opiekunka ma być nowa, ale jakoś chyba średnio rozgarnięta, bo nie dość, że nie przyjechała, to nawet nie zawiadomiła, tylko spokojnie wróciła do Warszawy i już. Tak więc miałam nieplanowane 36 godzin ostrego ganiania. Dobrze, że pogoda była przynajmniej.  Ale przetrwałam.

wyższa szkoła jazdy

Komunikacja z nie znającą polskiego afatyczną podopieczną w mieszance angielsko-francuskiej to jest niezła kombinacja. Zwłaszcza, że pani z wdziękiem przeskakuje z języka na język nawet w obrębie jednego zdania (very bien :) ). Jakby ktoś nie wiedział, afazja to zaburzenie mowy wynikające z różnych chorób, np. po udarze. W afazji czuciowej delikwent zapomina znaczenia słów, nie umie nazwać przedmiotów, nie rozumie tego, co się do niego mówi. W a. ruchowej rozumie, słowa zna, ale nie potrafi ich wypowiedzieć, często myśli , że mówi normalnie, ale wydaje z siebie na przykład tylko tatatatata. I się denerwuje, że nikt go nie rozumie, bo przecież mówi wyraźnie, o co mu chodzi. A z panią się dogadujemy na tyle, że nawet dowcipy sobie opowiadamy. I fajnie jest. jestem z siebie dumna.

skojarzenia

Wróciłam z pracy zmordowana całkowicie. Dzieciątka kochane oczywiście chciały się przytulić do dawno nie widzianej mamusi. Ale.. -Synu starszy, nie przytulaj się teraz lepiej do mnie. Śmierdzę jak stary ser, muszę się najpierw umyć. - Mamo, ty nie jesteś stara. Ty jesteś dojrzała. Krótko mówiąc gouda. Albo cheddar.