grypa light
Piotrek ma grypę. Grzesiek chyba nie, ale jakaś wirusówka jest. I teraz widzę jak na dłoni efekt szczepienia na grypę. W zeszłym roku nie zdążyłam zawlec rodziny - stale ktoś był chory, albo z obłędem w oku nadrabiałam zaległości z okresu choroby. W rezultacie w styczniu złożyło całą naszą czwórkę na dwa tygodnie leżenia w łóżkach martwym bykiem - pies poszedł do rodziców, tylko czasem ktoś się zwlekał podać reszcie lekarstwa i przygotować kolejne wiadra picia.Temperatura u większości pod 40 stopni. W tym roku dopilnowałam prawie wszystkich - tylko Skorupiak nie dotarł. Piotrek miał dwa dni temperatury nie przekraczającej 39 i tyle, nadal osłabiony, ale już bez gorączki. Widać, że mu się poprawia. Grzesiek trochę kaszle - powiększone migdałki, nieco kataru. Koniec. Nikt mnie nie przekona, że szczepienia nic nie dają. Edit: mnie też już bierze.... A w poniedziałek chciałam iść na przesłuchanie do chóru...