Wczoraj Piotrek poszedł do nowego przedszkola. W czasie wakacji pracują rotacyjnie, pierwsze dwa tygodnie - nasze macierzyste, a od wczoraj następne. Pietruszek sie cieszył, poszedł z radością, wrócił z pytaniem, czy będzie mógł jeszcze raz tam pójść, bo było "super świetnie". I wszystko byłoby "super świetnie", gdyby nie to, że pod wieczór zrobił sie marudny, cieplutki i niemrawy. Jak zmierzyłam mu temperaturę - 38,5 jak nic. Dziś rano też powyżej 38, skarży sie że boli gardło, ręka, noga, ucho, głowa. Podejrzewam grypę, te bóle mięśni i głowy tak mi jakoś pasują. Za półtorej godziny idziemy do lekarza, zobaczymy, czy mi potwierdzi diagnozę. Na razie malutek poleguje w łóżku i ogląda sobie filmy. Normalnie już by go dawno rozniosło, a dziś nie ma siły się zwlec. Za to wreszcie można wyciągnąć skompletowane pracowicie kilka lat temu płytki z serii "Było sobie życie". Piotrek interesuje sie tym, prosi o filmy na konkretne tematy - o skórze, jak picie zami