Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Zmęczone myśli

- Synku, może sobie coś poczytasz wieczorem w łóżku? - Nie, moja buzia już się zmęczyła mówieniem - w tym momencie wytrzeszczyłam oczka na Dziecię Drugorodne, bo co jak co, ale gadać to on potrafi długo. - To może poczytaj sobie w myślach, bez mówienia? - Moje myśli też się już zmęczyły.

Orzechowo mi, czyli wiewiórką jestem....

Co roku jesienią w domu pojawiają sie orzechy w ilościach prawie przemysłowych. Cóż, zbieractwo dzieci mają we krwi po mamusi, a jak przed domem rośnie kilka drzew, w tym co najmniej dwa jacki - to te wielkie, prawie jak kiwi co najmniej, to nie należy sie dziwić, że z każdego wyjścia dokądkolwiek wracamy z kieszeniami mniej lub bardziej pełnymi orzechów. Dotąd podział zadań był taki, że my je zbieraliśmy, a łuskała Mi. Teraz  - cóż, przejęłam pałeczkę (a raczej nóż) i łuskam. Łuskam, łuskam a końca mnie widać. Dzisiaj wreszcie zobaczyłam szanse na zakończenie wiewiórkowania. Siedzi sobie matka zadowolona w kuchni i pociągając nosem (jako że zakatarzona jest solidnie) rozłupuje kolejne okrągłe kulki. Odlicza pozostałe w koszyku - 20, 10.... W tym momencie do domu powrócił Skorupiak. I postawił mi w koszyku torbę pełną orzechów! Normalnie zagotowałam się! ja tu sobie kończę robotę, ostatnie odciski na paluszkach robię a on tak!!!! A ten z rozbrajającym uśmiechem mówi, że

Przedsiębiorcze dziecko

Grzechotek jest dzieckiem oczytanym.  Jest również dzieckiem inteligentnym i wyciągającym wnioski. W związku z tym dzisiaj Wąż Młodszy rozpoczął prowadzenie działalności gospodarczej. Gdy wyszłam zgarnąć go już do domu, zobaczyłam gagatka pędzącego w moją stronę z radosnym okrzykiem "Mama!". Równocześnie jakaś pani widząc mnie powiedziała, że mam bardzo  przedsiębiorcze dziecko. Zaniepokoiło mnie to nieco, bo znam możliwości Potomka, zadałam więc parę wścibskich pytań. I kapcie mi spadły. Okazało się, ze syneczek kochany wraz z kilkoma kolegami postanowił zarobić na chipsy i soczek sprzedając niczego nie spodziewającym się przechodniom... orzechy, kasztany i żołędzie. Jego udział w urobku wynosił jedenaście złotych polskich. Nie bardzo wiedziałam, czy śmiać się, czy gościa ochrzanić, zwłaszcza, ze źródło pomysłu było dla mnie oczywiste - w jednej z książeczek o przygodach żółwika Franklina tez jest motyw zarabiania na wymarzoną zabawkę poprzez sprzedawanie lemo