Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

niespodzianka!

Zawsze mówiłam, że lubię niespodzianki. Zwłaszcza prezentowe, ale nie tylko. Chyba mi przeszło. W ramach świątecznego prezentu chyba, nasz nadworny doktorek  zarządził Grzesiowi dietę. Ale nie byle dietę, że nie można jeść czekolady i tyle. O nie, jak już to z grubej rury. Otóż Grzechot ma na razie zalecenie jedzenia bez glutenu, bez mleka i bez cukru. I bez surowizny. Tuż przed świętami, kiedy kulinarnie miałam już wszystko zaplanowane i większość kupione. A o przepisach bezglutenowych i tej reszcie nie mam pojęcia. Ciasta odpadają. Bakalie - pozbawione największego przysmaku czyli M&Msów. Sałatki - skreślone. Kapusta z grzybami - Grzesiek nie przepada. Karp smażony, łosoś z pieczarkami, śledziki - jak wyżej.   NIgdy nie robiłyśmy z mamą dużej ilości jedzenia na święta - bo kto to potem zje, więc wybór raczej skromny, ale za to nikt nie ma później problemów żołądkowych. Tym razem ktoś ma je wcześniej. Tyle dobrego, że odpowiednia ilość lego zrekompensowała Grzechotniko

Człowiek, który wie, czego chce

Skorupiak dzisiaj rano  (straaaasznie rano, gdzieś przed piątą) do Piotrka: - Synek, idziesz na roraty? - Yhy... - dobiegło senne potwierdzenie spod poduszki. - To wstawaj. - NIeeee..... - ziewnęło z łóżka. I zasnął z powrotem. Cóż, Skorupiak poszedł sam...

niedokończone obowiązki

Właściwie to miałam zamiar położyć sie spać - Węże śpią, Skorupiak używa jak pies w studni na jakiejś firmowej imprezie w Krakowie... A mnie jakoś niewygodnie, uwiera nieprzyjemne poczucie, że jeszcze coś powinnam koniecznie zrobić. W końcu doszłam, o co chodzi. Powinnam wyjść z psem, jak co wieczór. Nie wyjdę. Agrusia odeszła za Tęczowy Most i teraz jużnie potrzebuje smyczy. Już nic nie boli, znowu może biegać i szaleć. A ja za nią tęsknię....

Agra nie żyje

Dzisiaj uśpiłam naszą dziewczynkę. MIała juz ponad piętnaście lat, chorowała od dawna, słabła. Wczoraj zaczęły się niedowłady zadka, nie dawała rady ustać na nogach.  Nie było już nadziei, nie było na co czekać. Teraz biega z Czortem za Tęczowym Mostem.... Smutne będą te święta. Do zobaczenia, Agrafko...

za dużo, za szybko

Od paru miesięcy jakoś rzadziej wrzucam notki. NIe, nie dlatego, że nic się nie dzieje, wręcz przeciwnie. Dzieje się tak dużo, że zwyczajnie nie nadążam, zanim mam chwilę żeby usiąść i napisać coś, to już pojawiają się kolejne sytuacje warte opisania, a poprzednie giną gdzieś w mrokach niepamięci. Jest mi z tym źle, próbuję jakoś nadrabiać, ale ciężko z tym idzie. Za mało czasu i siły na opisanie wszystkiego, co bym chciała. Poza tym czasem mnie tak krew zalewa na to, co się dzieje w polityce, że nie jestem w stanie tego opisac bez bluzgów, a bluzgów z zasady nie używam i już. Bo nie lubię. Więc nie piszę. Przepraszam, Drodzy Czytelnicy, postaram sie jakoś poprawić, ale nie obiecuję, że uda się to przed świętami. Ostatnio miałam już tak dość tego ciągłego galopu, pilnowania i robienia za nadzorcę i poganiacza niewolników, że uciekłam na weekend z domu. Posiedzialam u przyjaciół, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, poobijaliśmy - wreszcie na luzie i spokojnie, bez spinki. Bardzo mi to by