Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2010

Wiosna idzie :)

Obraz
Mam dośc zimy. KOmpletnie, całkowicie i absolutnie. I w ogóle. Ciemno, zimno, brudno. Czekam na wiosnę. Ma ona swoje wady - na przykład sterty brudnego śniegu, błocko i niestety wyłażace spod śniegu zimowe psie pozostałości. W sezonie bezśnieżnym, jak rozmaite służby miejskie sprzątają to w miarę na bieżąco, to nie jest tak okropnie, ale teraz, jak wyłazi urobek  z całej zimy, to jest to koszmar. Dociekliwym wyjaśniam, ze ja po swoim psie sprzątam. Nauczyłam tego Piotrka, tak, ze jak teraz gdzieś zobaczy psią kupę, to jest bardzo zdziwiony, jak to sie stało, ze ktoś zapomniał  - bo przecież OCZYWISTE jest, ze sie sprząta. No. Ale i tak za nią tęsknię. Za słońcem. Za lżejszymi ciuchami - nie znosze tych ciężkich , zimowych. Za możliwością wyskoczenia z domu z psem lub ze śmieciami bez całego ceremoniału przyodziewania sie w liczne warstwy. Za kiełkującymi roślinkami. Krokusami w ogródku, prymulkami. Nawet kocie marcowanie pod oknem jest lepsze niż te zwały śniegu. Na pocieszenie -

Przykręcania śruby ciąg dalszy

Młody twardo trzyma sie tematu. Wpadliśmy do supermarketu, bo okazało sie, ze kończy sie jedzenie dla psa. przy okazji chciałam kupić parę rzeczy, które też sie kończyły, ale po które nie chciało mi sie jechać wcześniej, miedzy innymi jajka. Wybrałam sobie na półce właściwe (to znaczy od wolnobiegających kur - wizja tych biednych zwierzaków ściśniętych w klatkach, z poobcinanymi dziobami i pazurami odbiera mi apetyt...), wrócilam do moich chłopaków i widzę, ze Małżyk zatacza sie ze śmiechu. Po chwili, jak sie nieco uspokoił, podzielił sie przyczyną swej niepohamowanej radości. Otóż Potomek jedyny (jak dotąd) zobaczył, że wybieram jajka i zapytał: - To mama teraz bedzie wysiadywać maleństwo?  

historia lubi się powtarzać...

Młody po śniadaniu zniknął nam z oczu. Szuranie w sypialni sugerowało, ze wlazł do szafy. Czasem tak robił, i natychmiast rozlegał sie okrzyk z prośbą, żebyśmy go szukali. Tym razem okrzyk się nie rozległ. Początkowo nie zauważyliśmy tego niepokojącego faktu. I to był błąd... Dzieci jednak należy pilnowac przede wszystkim na słuch - jak nie słychać, to znaczy, że dzieje sie coś BARDZO podejrzanego. Zajrzałam w końcu do szafy. Już jak podchodziłam, to mój nos wychwycił skądinąd całkiem sympatyczny zapach - kremu ochronego do pyszczka.  Zajrzałam - widmo w białe plamy. Złapałam za nogę i wywlokłam natychmiast - niestety, moje podejrzenia potwierdziły się. Młody wysmarował sie dokładnie, razem z włosami. A połowa zawartości szafy nadaje sie do prania.... A ja  - z jednej strony zła z drugiej rozbawiona - przypomniałam sobie jedną z rodzinnych opowieści. Moja mama w wieku chyba tak okołopietruszkowym, do spółki z kuzynką zrobiły podobny numer.  Czasy były trudne, powojenne. Ciotka dost

dialog przy śniadaniu

Tata robi potomkowi kanapkę. - Piotrek, co chcesz na kanapkę? Ogórek kiszony, papryka, ogórek świeży? - Ogórek kiszony. Papryka jest niestrawna.- Po chwili namysłu - Słodka papryka jest niestrawna.   Rany julek!!!!! Dietetyk, czy co?

wyprawa

Wybraliśmy się dziś znowu do Muzeum Ewolucji. Tym razem ze znajomymi - mają dwóch facecików trochę młodszych od Pietruszka, więc się puściło całą tę menażerię między dinozaury. Towarzystwo oczywiście szalało, zachwyceni brykali, usiłowali włazić  tam, gdzie nie wolno, dotknąć ogona wypchanych zwierzaków i w ogóle obłęd w kropki.Czasem zamierałam z przerażenia, widząc, ze kolejny szkielet ( na szczęście to są odlewy, a nie autentyczne) zaczyna się niebezpiecznie kołysać... Potem poszliśmy sobie do knajpki na gorącą czekoladę - fajne miejsce, z kącikiem dla dzieci, a przede wszystkim BEZ DYMU!!!!! Pogadaliśmy trochę, pozastanawialiśmy, jak by tu wspólnie wyjechać latem w góry i w które  konkretnie (Bieszczady? Beskid Żywiecki?), zaczęliśmy sie umawiać na kolejne śpiewanki (poprzednie kiepsko wyszły, bo mlodzież dawała o sobie znać ;). Do tego doszły jeszcze atrakcje komunikacyjne. W związku z jakąś modernizacją metra nie chodziło na odcinku nam potrzebnym, więc zostawiliśmy samochód n

Jak dziecko znokautowało rodziców...

Potomek pobił dziś chyba wszystkie dotychczasowe rekordy. ( W pierwszym odruchu chciałam napisać "wszystkie możliwe rekordy", ale uznałam, że to jest kuszenie losu). Dziób mu sie nie zamyka, a co jeden tekst to lepszy. Nie pamiętam nawet wszystkich, tyle tego było. Ale w rezultacie broda mnie boli. Od obijania o podłogę. 1. Jedziemy wzdłuż torów tramwajowych, młody przypomniał sobie, ze kiedyś tu sie zepsuł tramwaj. Rozmawiamy o tym chwilę, po czym Piotrek westchnął z nostalgią: - Stare dobre czasy... 2. Po kąpieli tata miał przykleic Pietruszkowi naklejkę na brzuchu, taki tatuaż czy coś. Piotrek wybrał wzorek, rajskiego ptaka. Ale tata zapomniał najpierw zdjąż folię ochronną i niestety naklejka nadaje sie wyłącznie do śmieci. - Nie szkodzi, tato, wypadki sie zdarzają.... A po chwili, jak Skorupiak Wytrzeszczony opowiadając mi tę rozmowę użył jakoś w kontekście słowa "błąd", synek skrupulatnie poprawił : - błąd to błąd, a wypadek to wypadek. 3. Po kąpieli zw

Pietruszek przykręca śrubę

Młody jest zdecydowany. Powiedziałabym, że zdecydowanie zdecydowany. Łagodne prosby nie dają efektu, więc postanowil mocniej. Po wczorajszej awanturze o czytanie, jak juz pogodził sie z faktem, ze czytać będzie tata, wybrał sobie książeczkę. "Franklin czeka na siostrzyczkę". Franklin czekał na wiosnę, bo wiosną miała mu się urodzić siostrzyczka. W związku z tym zostałam przepytana dziś rano o pory roku a potem młody oznajmił: - To na wiosnę po zimie (czyli za rok) bedziemy mieć maleństwo! Muszę przyznać, że po raz kolejny zamiotłam szczęką podłogę. Ja na razie nie wiem nic o tym, kiedy dokładnie maleństwwo sie pojawi, a ten dzieć juz zorientowany!!! Ja wiem, ze kobieta zwykle dowiaduje sie ostatnia, ale chyba nie o tym?????    

Próba sił

Młody ostatnio nas sprawdza. objawia sie to w ten sposób, że olewa otrzymane polecenie, albo usiłuje wymusić coś  (np. czytanie wieczorne w wykonaniu moim, albo coś innego). I zaczyna wrzeszczeć, z nadziją, ze sie ugniemy. Ma facet pecha - ta metoda na nas nie działa. Zwykle efekt jest taki, zę dostaje krótki komunikat, że z nami wrzaskiem nic nie załatwi, ale może negocjować, po czym wtykamy nos w książkę. I nie zwracamy uwagi na wrzeszczyka. Wrzeszczyk wrzeszczy przez parę minut (coraz krócej...), po czym więdnie jak sałata i przychodzi cichutko poprosić  o to, co mial do wyboru, a na co wcześniej nie chciał sie zgodzić. Dziś wieczorem była kolejna rozgrywka tego typu, ryk by, że ja mam wieczorem czytać, a ja byłam mocno padnięta. Tata zadeklarował, ze on poczyta, ale Piotrek w ryk. powrzeszczał chwilę, po czym przyczłapał do mnie do kuchni taki mały zielony stwór, mocno zasmarkany, i poprosił cienkim głosikiem - Proszę, czy tata może mi poczytać? Ciekawe, kiedy załapie, ze ja

Kocia winda

Jak juz pisałam przy różnych okazjach, w skład naszej domowej menażerii wchodzi kot. Nie jest to byle jaki kot,  powiedziałabym, ze to KOT, a nie kot. Wielkie, czarne kocisko, o zdecydowanym charakterze, sporym poczuciu humoru nie zawsze docenianym przez otoczenie (zwłaszcza okoliczne sroki), pieszczoch w domu, na dworze basza, pan i władca całej okolicy. Lubi sie włóczyć, latem spędza na dworze właściwie cały dzień.  Żeby mu nieco utrudnić łowy (niestety, dobrze mu to idzie...), zaopatrzyłam futrzaka w obrożę z dzwonkiem. Zimą kocisko wychodzi mniej i na krócej - łapki marzną. Dziś już widać było, ze od siedzenia w domu kot dostaje kompletnego świra. Ponieważ do pracy wychodzę dopiero za jakiś czas, uznałam, ze zdąży zmarznąć i wrócić do tego czasu. Całkiem słusznie uznałam. Chwilę temu usłyszałam miauczenie w okolicach kuchennego okna. Faktycznie, na tarasach sąsiadów (czyli na dachu hali garażowej) tkwił zakopany po pas w śniegu kot. Pięknie wyglądał, swoją drogą, ale nie wygląd

To dziecko mnie zadziwia!

Młody ma fazę na dinozaury. W związku z powyzszym postanowiliśmy go zabrać do Muzeum Ewolucji, niech sobie poogląda, a co. Weszliśmy, a młody z miejsca wypalił: - Mama, to są skamieniałości! Zadzwoniliśmy zębami o podłogę. Skad on to wie?????

Szczodry syn

Pojechaliśmy do moich rodziców. Młody poprosil o picie, dostał jakiś soczek. Spróbował, skrzywił się. - Niedobre. Tata, moge się z  tobą podzielić! Kochane dziecko :)

Kura - uzupełnienie

Obraz
Ponieważ Cytrynka prosiła o dodatkowe fotki Kury czyli psa, postanowiłam wykopać z głębin dysku coś jeszcze, tym razem bardziej psopodobnego. W związku z tym mam nadzieję, ze już nikt nie będzie watpił w psowatość (psiość?) Kury, czyli Gardy. Oto ona!!!!   I następne:   A to jest pies wpełnej krasie:   I jak? Teraz juz nie wygląda jak struś?

Główka pracuje :)

Młody znalazł sobie rozrywke. Na dworze zimno, place zabaw zasypane, huśtawki nieczynne - ale małpa nie cielę, sobie poradzi. Młody człowiek dorwał sie do orbitreka. Siada sobie na jednym stopniu ( czy jak tam zwać te płaskie kawałki, na których sie staje), zjeżdża w dół o pół obrotu, leci na drugą stronę, i znowu... I może tak sie bawić długo...

Rychło w czas

Młodemu sie przypomniało, że były Święta. Mianowicie zaczął śpiewać kolędy. Konkretnie jedną, "Pójdźmy wszyscy do stajenki". Tylko z braku wprawy jeszcze niektóre słowa mu sie zniekształcają - panie w przedszkolu ( bo podejrzewam, żę to stamtąd pochodzi nagły rzut kolędowy w kilka tygodni po terminie) nie tłumaczył chyba poszczególnych słów i wychodzą fajne kwiatki, takie jak: "... powitajmy manieniego i Marynię, matkę jego".... W efekcie jak jemu się zbiera na pienia, to ja sie nieco duszę zze śmiechu. Wytłumaczyłam mu dzisiaj , co oznacza to jego "manieniego" - na co młody skomentował: - Ojej, to takie skomplikowane słowo!    

gawrony i inne zwierzaki

Dużo dziś się działo. W planach byly testy skórne potomka, więc nie poszliśmy (MY, powiedziała mrówka do słonia...) do przedszkola. Zamiast tego odwieźliśmy Skorupiaka do pracy i pojechaliśmy do moich rodziców. Powody były dwa: 1. Blisko do przychodni. 2. Karmienie gawronów. Kilkanaście lat temu zapoczątkowałam dokarianie czarnych kur i od tego czasu przez cały sezon zimowy przylatują do stołówki. Uwielbiam to widowisko i  nie mogę odżałować, ze u siebie nie mam jak tego zrobić - za dużo kotów i brak odpowiedniego miejsca. Zawsze wygląda to tak samo. Około 9 rano - w okolicy widac pojedyncze gawrony siedzące na drzewie ( o tej porze pomału zaczynają sjuz przesiadywać w parach).  Jest ich niedużo, najwyżej kilka. Jak sie wyjdzie przez balkon z talerzem pełnym sadła w ręku, to zaczyna sie poruszenie. Podlatują bliżej, zwołuja kumpli, którzy sa nieco dalej i mogli nie zauważyć. Rozlega sie wtedy triumfalne kraa, kraa - niesamowite. Nagle w powietrzu robi sie czarno - jak jest dużo ś

Renacha

Miało byc o strasznej Renasze (chyba tak się to odmienia), ale to za chwilę. Na razie mam ochote przyrżnąć potomkowi w tyłek. Oczywiście chodzi o kladzenie się spać. Wykąpany, pojedzony, opiżamkowany. Kolanka mamy zaliczone ( wieczorna procedura jest niepełna, jeśli sie nie posiedzi u mamy na kolanach), czytanie takoż. A gadzina wyłazi i wrzeszczy co chwila i już mnie cholera trafia. Do tego dziś mógł posiedzieć trochę dłużej, bo był szwagier h.c., ale teraz juz najwyższa pora, zeby mały pluskwiak spał słodko niczym suseł. A nie śpi. No. A Renacha to jest coś, czego moje dziecko się boi. Trudno mi powiedzieć coś więcej, poza tym, że siedzi u niego w łóżeczku i straszy, a czasem idzie sie bawić z naszym zaprzyjaźnionym potworem. Generalnie niesympatyczne i groźne. Jak sie czegoś więcej o niej dowiem, to napiszę. Zachwyca mnie fantazja maluchów. Potwór jest w kropki, zielone, czerwone, brązowe i czarne. Nie potrzeba żadnych zabawek, żeby sie z nim świetnie bawić, czasem jeszcze Pi

Zamówienie

Piotrek ostatnio ma bardzo sprecyzowane poglądy i wie dobrze, czego chce. Przedstawia nam to przynajmniej raz dziennie, z coraz wiekszym naciskiem. Jest bardzo zdecydowany, zdaje sobie sprawę z utrudnień związanych z realizacją jego zamówienia, kłopotów wynikających z tegoż i tak dalej. Jest stanowczy, nic nie jest w stanie zmienić jego zdania. Zamówienie brzmi: - Mamo, tato, ja chcę mieć siostrę i brata!   Chyba trzeba sie wziąć do roboty.....  

wieczorny cyrk

Wieczorne korowody. Piotrek awanturowal się na potęgę - najpierw  był zajęty zabawą i nie miał czasu na kolację, jak usłyszał, ze nie musi jeść, jego prawo, ale następny posiłek rano - nagle zgłodniał. Po krótkiej dyskusji stanęło na tym, ze idzie do łazienki. Tam znowu wrzask - on chce mamę, tata jest brzydki. A mamę głowa boli i kąpiel potomka zajmuje chlubnie wysokie miejsce na liście rzeczy, na które mama absolutnie nie ma ochoty. Potomek drze paszczę, sięga po gruby kaliber : - mama, ratunku!!!!!! W końcu zorientował sie, że tata całkiem spokojnie przetrzyma jego wrzaski i nic sie nie da ugrać. Tata po prostu zamknąl drzwi łazienki na klucz i sięgnął po jakąś książkę, która akurat się tam pętała (zawsze jakaś jest w łazience, w końcu podczas posiedzenia można wykorzystać czas, no nie?). Jak Pietruch się zorientował, ze ojciec nie zwraca na niego uwagi, to skruszał niczym zajączek za oknem, wlazł na kolana, przeprosił i sam poprosił o pomoc w umyciu. Tata w końcu umył potomka

Dziecko cywilizacji

Rozmawiam z Piotrkiem, trochę sie bawimy. Skakał przez hula-hop (po serii brzuszków). - Piotrek, czy wiesz, jakie zwierzątka lubią skakać? - Nie wiem, sprawdzimy w komputerze! Google twoim bogiem jest!

Gimnastyka

Wrócilam z pracy. Piotrek chory, wiec nie poszedł do przedszkola. Siedział z moją mamą i tęsknił za mną. Jak wróciłam, to zajęliśmy sie sobą - najpierw ograł mnie w memo (przegranie wymagało sporego wysiłku, ale sie udało ;). Potem Piotrek postanoeił sie poruszać. Wyciągnął zza kanapy moja matę do ćwiczeń i zarządzil brzuszki.  Miało być na zmianę, trochę on, trochę ja.  Zaczął Piotrek, po kilku zarządził wymianę: - mama, teraz twoja kolej! Padłam grzecznie na matę, zaczęłam machać brzuszki, Piotrek liczył. Troche dziwnie mu szło, sześć, osiem, dwanaście, wspólnie doliczyliśmy (prawidłowo) do dwunastu i młody stwierdził, zę ma za mało paluszków, wiec teraz znowu on. Właścwie to było bardzo fajne - dla mnie największy problemem jest jak zacząć - jak juz wystartuję, to dalej jedzie. Oby tak dalej, może w ten sposób, przy pomocy dziecka, wreszcie schudnę :)