Piotrek wczoraj wpadł na pomysł urozmaicenia sobie wakacji i zapytał, czy może spać w nocy na balkonie. Czemu nie, karimata, śpiwór, kocyk dodatkowy pod tyłek, poduszka i klamka w drzwiach balkonowych otwarta, żeby mógł wrócić w razie czego. I tylko lekka niepewność, czy mi policja rano nie zapuka do drzwi - bo to przecież narażenie zdrowia i życia, tak jak tego dzieciaka, któremu tatuś urządził obóz w szałasie w starych fortach, zakupy robili w sklepie, ryby łowili - i bylo super, póki nie przysżła policja i nie stwierdziła, że dziecko przestraszone i pogryzione, a do tego - o zgrozo - nie mają kocy. Też bym była przestraszona, gdyby mi sie nagle pojawiła policja z pretensjami, niezależnie o co. A komary tatuś powinien uprzejmie poprosić, żeby spadały gryźć kogoś innego. Dzieciak miał fajną przygodę, póki mu sie w to urzędnicy nie wchrzanili. Czyli jak zwykle... Jak myślicie, na tym balkonie młody miał koc i śpiwór nawet, to może mi darują?